Kiedy miałam 14 lat wiedziałam o Żydach. Że istnieli.
Jak Cyganie, których już nie ma..jak jakieś skrzaty, elfy. Tej bajki już nie ma.
Kiedyś mieszkali w Polsce, teraz już nie..
Takie miałam pojęcie.
Oglądałam z rodzicami w czasie ważnych świąt, filmy dokumentalne puszczane w telewizji.
Kino z całą szkołą i "Lista Schindlera".
Język polski - trochę...
Ale raczej opowieści przy stole rodzinnym. Opowieści babci, dziadka.
Tajemnice. Ktoś kogoś znał.. Kiedyś..


Oni umarli..

Był smog.
Gdy dojeżdżaliśmy do Gdańska Głównego, powietrze szczypało w oczy i gryzło w gardło.
Wszystkie samochody dostawcze, ciężkie tiry jechały główną aleją.
Aleją Zwycięstwa.
Do portu albo z portu.
Nie lubiłam tam jeździć. Zdecydowanie wolałam Wrzeszcz.
Tam było wszystko.
Hałas, kolorowe sklepy ( również za dolary), ruch.
Czasem z mamą biegłyśmy na przystanek, aby zdążyć na autobus- jedyny, który mógł zawieźć nas na nasze osiedle.
Nr 116 przy końcu- albo początku ulicy Partyzantów.
Wcześniej, zanim puścili ten autobus, chodziłyśmy do "miasta" na piechotę. Jaki to problem przejść kilka kilometrów z dzieckiem?
Uwielbiałam chodzić. Do dziś kocham.
Gdybym nie musiała zajmować się niczym innym, chodziłabym ciągle.
Jakie potem dobre jest przyjście do domu i napicie się herbaty lub kakao.





Tylko tyle?
Nawet, gdyby miało być tylko tyle. Twoje słowa będą częścią modlitwy. O powrót.

Komentarze